wtorek, 26 lipca 2016

Woodstock 2016

Zacznę od tego, że... Złapałam 2 dni temu na stopa ROWER :D
Rozstałam się z Akacją i Łukim na pętli autobusowej, skąd jak się okazało niewiele kursuje w stronę centrum Krakowa. Pośmialiśmy trochę z kierowcami MPK z dezorganizacji połączeń, ale śmiechy śmiechami, a jechać trzeba. Osobówki oczywiście pokazywały, że jadą "tylko tu blisko". Spoko, ja też. Aż w końcu widzę... Wtaczającą się pod górę dziewczynę na rowerze. Często macham do kierowców skuterków, rowerów, traktorów i tym podobnych, bo z oczywistych względów oboje wiemy, że podwózki nie będzie, ale przynajmniej razem się pośmiejemy przez te 2 sekundy ;)
No i wjeżdża owa niewiasta na dwukołowym rumaku. Macham. Standardowo pokazuje bagażnik i uśmiech. Wołam "ale to musisz się zatrzymać <żebym mogła na niego wskoczyć>"! No to się zatrzymała :D kierowcy MPK mieli niezłą bekę. Okrzykiem radości pożegnałam pętlę Pleszów i popedałowałyśmy razem na rondo Czyżyńskie. Jeśli to czytasz moja rowerowa towarzyszko - pozdro Tobie i do zobaczenia na Hawiarskiej Kolibie! ;)

ZARAZ ZARAZ... MIAŁO BYĆ O WOODSTOCKU!
No dobra.

Tym razem wybrałam się z Asią - jej pionierska podróż autostopem i pierwszy Woodstock - gratuluję wytrwałości w każdym aspekcie! ;)
Ruszyłyśmy z Tarnobrzegu we czwartek po 15 (biegu rzeki i wizyty u lekarza nie zmienisz). Festiwal już się zaczął, więc naszła nas refleksja, że jakby Siły Wyższe nas wspomogły w dotarciu na piątkowe popołudnie, nie było by źle. Bo ileż można jechać stopem 650 km?
Cóż, na obrzeża Kostrzyna dotarłyśmy po około 24 h, dalej to już dłuuugie stanie w korku, spacer na dworzec, spotkanie z Oliwką iiii... Wtopienie się w płynącą lawę woodstockowiczów! C:
W drodze: gdzie nie stanęłyśmy, czekanie na stopa trwało max. 15 minut. Strategia była taka, że jeśli ktoś się zatrzyma, ale jedzie inną trasą, to i tak się zabieramy. Tym oto sposobem asfalt urósł nam do 800 km. Zamiast przez Kielce i Łódź, pojechałyśmy przez Grójec pod Warszawą, Kutno, Bydgoszcz, Poznań (autostopowe tfu!) i Gorzów Wielkopolski. Wstępnie w planie było też ominięcie Poznania,  ze względu na zauważalną niechęć Poznaniaków do zatrzymywania się. Zastanawiam się na ile jest to związane z superniskim bezrobociem w tym mieście. Karierowicze boją się o "na własnym pocie utyrany" dobytek?

Miałyśmy ze sobą namiot, ale znając prognozy pogody nie spodziewałyśmy się suchej ściółki. W zasadzie gdy w największą ulewę dotarłyśmy na stację Orlen (kochany Orzełek!), przykitrałyśmy się gdzieś na terenie sklepu i gaworzyłyśmy leniwie z obsługą. Nie będę opisywać po kolei z kim jechałyśmy, bo mi zejdzie milion godzin, ale na szczególne fanfary (fąfary? :D) zasługuje 2 kierowców:
- ciężarówki, która zatrzymała nam się na ślimaku autostradowym tuż po tym jak przelałyśmy się z plecakami przez barierki;
- wesoła ekipa PZU, która zatrzymała nam się w nocy na autostradzie przy oczywistym braku oświetlenia. Oczywiście kierow... aczka/niczka/czawka ;D (forma żeńska od kierowca? trudna zadanie) w przeszłości również stopa się chwytała jako koła ratunkowego na drodze z "Wygwizdowa do Pipidówki Małej".
Wniosek z deszczowej nocy? To, że stacja rzekomo w nocy jest zamykana, kasjer obsługuje tylko przez małe okienko, nie znaczy wcale, że tak jest. To znaczy jest, ale przypomina mi się wtedy, że zakazy i nakazy to często sprawa mocno umowna. No bo jak tu nas nie wpuścić, kiedy tak bardzo bardzo musimy do łazienki, która jest właśnie za tymi drzwiami, które może nam Pan otworzyć? Dziękujemy. A możemy tu przeczekać do rana? Poza zasięgiem kamer? Nie ma sprawy! Ważne, że nie w tym deszczu. Uuuu i rano powitanie gorącą herbatką. Nasz człowiek roku. No, może egzekwo jeszcze się kilka osób zbierze.

  łapiemy sobie z klockiem stopa, a tu ni stąd ni z owąd przyłącza się do nas Asia

Na obszarze Woodstocku rozkładany jest polowy sklep lidla, dlatego z tym Panem prawdopodobnie dojedziesz do celu, mimo, że nie jest Krzysztofem Hołowczycem (ale prowadzi równie dobrze!).

okejka dla Lidla za rozdawane na Woodstocku arbuzy

Niech będzie, że już dotarłyśmy do tego Kostrzyna nad Odrą (pominę przebijanie się przez Poznań - dobra dusza, która nas podrzucić do miasto, być przyjezdna). Przed naszym przyjazdem sporo padało, dlatego ciężko wyobrazić sobie bardziej mokry i błotnisty Woodstock. Ciam ciam pfffl pfllyyy, chwila nieuwagi i błotny potwór może pożreć nasze japonki. Hołd tym, co ogumione buty zwieźli.
Nic to! Ważne, że jest tu duuuużo ludzi i mają gdzieś w jakim stanie są CZYJEKOLWIEK buty. Poza placem bądź sobie choćby primadonną. Tutaj zrzucamy maski i jesteśmy tak bardzo sobą, jak to tylko możliwe.
Na ten przykład jam jest najbardziej autentyczna wtedy, kiedy śpię.
Z Asią i Oliwką dobrnęłyśmy do namiotów Hawiarskiej Koliby na wzgórzu ASP, rozłożyłyśmy namiot i oddałyśmy się leniwej pogawędce. Potem koncerty. Tańce hulańce. I koncerty. I znów leniwie pod namiotami. I zimne krany. Morze toi toii toji. Spotkania na ASP. Warsztaty, na które nie dotarłam. Taniec w błocie. Wielka scena. Mała Scena. Jedzenie u Kriszny. Wioska Hippisów. Poszukiwania Pawła, Honorowego Mieszkańca Przerębli. Grubson. Muzyka Muzyka Muzyka. Buty na kablach i drzewach - symbol wolności. Gitara, Kabanos i koncert pożegnalny, Owsiak. Rozmowy Rozmowy Rozmowy. Goscie z głośnikiem zgarniają po ostatnim koncercie ludzi z pod sceny i tanecznym krokiem zbliżamy się do narni. Komu chciało się przywozić na festiwal szafę? A komu chciało się przywieźć wannę i wozić w niej syrenkę? Bycie niesionym przez tłum na rękach warte zapamiętania. Apocalyptica oglądana z pierwszego rzędu. Super jest widzieć jak wykonawca patrzy na wielotysięczny tłum ze wzruszeniem. To daje obraz szczerości muzyków. Kurzu dużo, ale żadnej zadymy nie było. Tylu ludzi i żadnych aktów agresji, żadnych podziałów, klas społecznych. Piszę chaotycznie, ale kolejność wydarzeń nie ma dla mnie znaczenia, bo cały festiwal jest jakby poza czasem - było wspaniale spędzać z tymi ludźmi czas. I nie wiem o co chodzi tym, którzy na prawo i lewo krzyczą, że Woodstock niebezpieczny - w pierwszej kolejności słyszy się o narkotykach. Jak ktoś szuka, to pewnie i znajdzie, ale to chyba tak jak wszędzie. Pewnie na dłuższą metę nie mogło by to tak funkcjonować, bo z czasem zawsze zaczynają się wytrącać podziały, ale przez 3 dni idealna równowaga jest się w stanie utrzymać.
Co ciekawe Misiek przez niemal cały festiwal chodził boso i ani jednego rozcięcia ;)
 
 Kanciapka bardzo pokojowo nastawionych piratów
   
 Żadne tam "tato kup rowerek". Sam sobie zrób! Zdjęcie z serii "moje dziecko pierwszy raz na rowerze z połową kierownicy". Wynalazek wykonany przez kreatywnego Woodstockowicza.

 Kto powiedział, że żyrafa nie może brać na barana?
 Nawet najwspanialsze miasto bez ludzi, na których wspomnienie się uśmiechasz - było by wydmuchane z wartości.

 "(...) Więc pozwól Kocie, że się wytaplam w błocie!"
Mamo, jest mi tu dobrze - piosenka Kabanosa o Woodstocku

To już było sobotnie, ciepłe i suche popołudnie, więc błagaliśmy o włączenie cudownego wodnego grzybka C: Ale zanim to nastąpiło, razem z piątką przypadkowych ludzi taplaliśmy się w małej kałuży utworzonej z tego, co skapnęło (kałuża jednoosobowa).

 Zrób namiot z plandeki i zamieszkaj tam z przyjaciółmi. A buty wyrzuć na drzewo, niech się wietrzą
Albo na kabel tak jak Andżej, który paczy (W końcu się znalazłeś! Cały Woodstock Cię szukał)

 Albo zostań kapitanem!

Albo... Albo po prostu sobą ;) <cokolwiek to znaczy>

  "Z Wami, pośród Was - co przeżyjemy - nasze!" - Dzięki Ola M, że byłaś!

Misiek i Oliwka, dwie pogodne mordki bez których świat byłby mniej ciekawy!

Zostały tam, gdzie trafiają wszystkie szczęśliwe buty. Odwaliły kawał dobrej roboty!

I na koniec pozwolę sobie na 2 cytaty:
Z piosenki kończącej festiwal - tu ją znajdziesz ;)
"Jedno nad nami niebo, każdy co innego widzi w nim.
Z tylu chmur ponad głową, czarną Ty, a ja różową wybrałbym."

I piosenki "Balony" - Kabanos
"Jak będę stary i zniedołężniały,
pożałuję tylko tego, czego nie zrobiłem będąc ŚMIAŁY."

To nie luksus realizować marzenia. To raczej kwestia rozsądku. Marzenia odzwierciedlają nasze potrzeby - a przynajmniej to, co wydaje nam się, że przyniesie nam szczęście. Jeśli zrealizujesz marzenie i okaże się, że jest po nim dalej pustka, znaczy, że pominąłeś w swoich działaniach coś istotnego, albo spudłowałeś. Dzięki temu poznajesz swój potencjał i możesz z niego coraz efektywniej korzystać.

2 komentarze:

  1. Pióro Cię lubi i Ty je. Naprawdę świetnie się to czyta :) Dzięki za wspomnienia "w butelce" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Ci Oliwerko za te miłe słowa :) i przede wszystkim... Za obecność tam na miejscu!

    OdpowiedzUsuń