czwartek, 9 lipca 2015

W dużym skrócie znowu, bo zmęczenie bierze górę - zaczęło się od zepsutych automatów biletowych i umknięciu kanarom :D spooorym spacerze z użyciem francuszczyny (idzie mi to coraz lepiej!). Oczywiście wychodząc na miasto założyłam świetną pogodę, ale ciel est nouageux i skończyłam w świetnie komponującej się kurtce przeciwdeszczowej z letnią sukienką i gęsią skórką.
Przechadzałam się wzdłuż Sekwany i zaprawdę powiadam Wam - jeśli chcecie osiągnąć stan błogiego relaksu w Paryżu - wybierzcie tę drogę. Zapomina się tam o istnieniu turystów, bo ich raczej nie ma. Można się natknąć na różne osobliwości, np. jegomość przepasany w biodrach pozostałościami przyodziewku, dziewczyna wspinająca się po szarfie na żebra mostu de Sully (alternatywa dla spaceru po zatłoczonej stronie). Katedra Notre Dame, wieża Eiffla, czy Sacre Coeur robią wbrew pozorom :D lepsze wrażenie niż zdjęcie z podręcznika. Ale tylko wtedy, jeśli człowiek się nie nastawia na szaleństwo zabytków - trzeba je odkrywać niezależnie.
W dzielnicy Monmartre zdarzyło mi się nieco zagubić - szukałam wegetariańskiego lokalu, który poleciła mi przemiła francuskowłosa pani ze składowiska książek (czyt. mikroksięgarnia), u której zdobyłam pierwszą pamiątkę z Paryża - tomik  poezji Baudelaire'a. Zagubienie miało swoje pozytywne aspekty i nie było wynikiem mojej kompletnej dezorientacji w terenie :P
Uliczki w tej części miasta są przeurocze i wciągają uważnego turystę. Tak właśnie trafiłam do lokalu, gdzie udało mi się w końcu zamówić obiad. Podekscytowany kelner rzekł, że jestem jego pierwszym klientem i że jest to jego pierwszy dzień w pracy. Zapytywał o moją podróż i kiedy jeszcze się zjawię. Przybył również drugi gość lokalu, który grzecznie przeprosił, że przerywa moją samotność, wyjął jakieś materiały i zaczął kreślić piórem coś na kształt wiersza. Przeczytał jeden ze swoich wierszy (po francusku wszystko brzmi tak melodyjnie!) i wpisał mi się do dziennika z podróży.
Na uwieńczenie dnia zrobiliśmy z Michaelem objazd po mieście skuterem. Piękny dzień :)!
Ja, mapa i perspektywa

J'aime manger!

Zacisze dla poety

Skuterem pod wieżę. Nie wierzę, że tu jestem!

2 komentarze:

  1. Rozumiem, że wege knajpy jednak nie udało się znaleźć... :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie udało się, ale podobno jest gdzieś na ulicy Lavieuville - zachęcam do poszukiwań :D

      Usuń