czwartek, 23 lipca 2015

Rano zebrałyśmy się leniwie (jak dobrze, że wczoraj skoczyłam pod prysznic pierwsza, 
zanim ległam na napoleonce jak truchło), by odebrać paszporty od jakiejś... Pani, 
czyjejś znajomej. Posunęłyśmy metrem na jeden koniec miasta, gdzie za pół h 
owa pani miała się zjawić. Jako, że byłyśmy bez śniadania, jedzenie na wagę 
było w zasięgu wzroku i nosa, przysposobiłyśmy się do śniadanioobiadu. Znowu! 
Znowu niepostrzeżenie na moim talerzu wylądowało ponad pół kilo kolorowych 
składników. Mamo, wierzaj mi - nie przymieram głodem. Jak na razie :D
Gdy czas przybycia naszej tajemniczej wybawicielki paszportowej mijał, zaczęłyśmy z 
lekka się pocić (nie dosłownie, wszak było dość wietrznie). Gdy nadprogramowy kwadrans 
wybijał, z Magdą zaczęłyśmy wzywać siły specjalne (znaczy się modły ;) ) i jessst! 
Przybiegła do nas pani z balejażem na głowie i dwoma paszportami w ręku. 
Zdawała się być jeszcze bardziej przejęta niż my. Wyściskane i wyposażone 
w tożsamość zeszłyśmy ponownie do Hadesu (czyt. metro). Żeby nie było zbyt prosto 
przy zakupie biletu do Rio terminal nie przyjął mojej karty i trzeba było zapłacić gotówką, 
z którą coraz bardziej krucho. Nieważne. Jedziemy! I żegnamy się z miastem, które 
zaludnieniem obejmuje pół Polski.
Wypalają trawy na zboczach. Czy to rozsądne, biorąc pod uwagę niestabilność gruntu?
Jeden większy deszcz i wszystko może spłynąć na domy u podnóża. Widocznie nie 
spływa. Naokoło góry i pagórki z prześwitami rudej ziemi. Przez jakiś czas była szara, 
co najbardziej widać było po twardych kopcach termitów (krecie przy nich to popierdółka). 
Pasącemu się tam bydłu w żaden sposób nie przeszkadzają, no i spoko.
15:05 postój na posiłek gdzieś między Sao Paulo, a Rio
Co chwilę włączam aparat. próbuję uchwycić naturę otaczającą nasz autobus,
na przemian z artyzmem chaosu panującego w pozamiejskim budownictwie. 
Zdjęcia dają namiastkę - najlepiej przyjedź tu i zobacz na własne oczy jak dzieciaki z wioski 
puszczają latawce. Zdają się nie wiedzieć o niedoborach tego, w co opływa Europa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz