niedziela, 12 lipca 2015

12/07/15    16:24 - W trasie do Botucatu z Bauru
Po wczorajszym wyjściu na miasto odsypiałyśmy do 17 czasu polskiego, a zbieranie maneli płynęło dość leniwie. Super-słodkie płatki czekoladowe z mlekiem wypełniły nam brzuchy, a dozwalała tego przeurocza miseczka porcelanowa. O dziwo ( :D ) nie miała na odwrocie pieczątki Ćmielów. Wczorajszy wieczór był wart zmęczenia. Skoczyliśmy z Asią, Magdą, Benem i Fabiem celem zapoznania się z kulturą imprezowicza strefy okołozwrotnikowej. Trafiliśmy na otwarty koncert pod... Stacją Shella, gdzie nie sposób było nie ruszać się w rytmie wyznaczanym przez bębny i ukulele. Potem karaoke, gdzie zapoznaliśmy lokalsów z polską wersją piosenki z "Króla Lwa" :D
Wracałyśmy z Magdą stopem i gdy Ben odprowadzał nas do drogi (wartej niejednego zdjęcia) zatrzymało nam się auto i podrzuciło na wylot z miasta. Potem przesympatyczne małżeństwo zawiozło nas pod sam dom w Botucatu proponując wizytę w Sao Paulo w ich apartamencie nad oceanem.


 Właściciel nie miał nic przeciwko. Na odchodne nam pomachał :)

Ten dzień uraczył nas słońcem i otwartymi, szczęśliwymi ludźmi. Przekonałam się o tym również wieczorem w tutejszym kościele, gdzie dzieci nie biegają i nie płaczą - one po prostu tańczą w rytmie wygrywanym na bębnach. Duża część wiernych ma przydzielone jakieś zadanie, więc czują się przydatni (czytanie, przyniesienie chleba i wina, którym łamią się jeszcze przy wyjściu z kościoła itp.), a ksiądz mówi podchodząc do ludzi w każdej części budynku. W nielicznych momentach wyrabiałam językowo, ale zdanie, które powiedział podchodząc do mnie zrozumiałam - "Bóg wchodzi do każdego serca". Ciekawym rozwiązaniem wydało mi się to, że nikt nie chodzi z tacą. Trzymają przed ołtarzem kosz, do którego w odpowiednim momencie schodzą się ludzie i wrzucają ofiarę (taką "cywilizowaną", nie zarżnięte cielę, czy coś ;D ). Wracałam z kościoła sama i w pewnym momencie zgubiłam w drogę. Pomyślałam - głowa do góry. A tam - miliony gwiazd.
Generalny przegląd lodówki

 Malowidła na murze - w istocie pulchność jest tu powodem do dumy

 Przydrożne smakołyki
Kombokaloria: Ciasto smażone w głębokim oleju, obtoczone cukrem, wypełnione i polane karmelem z posypką cukrową

3 komentarze:

  1. Vero czytam i mam lzy w oczach!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Vero czytam i mam lzy w oczach!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, ze to lzy radosci, nie chcialabym zasmucac nikogo swoimi slowami! Pozdro Anno, do zobaczenia w Polsce!
      ... Za jakis czas :D

      Usuń