niedziela, 3 listopada 2019

dalej Goa - niedziela

12:58
Wracamy z fortu Aguada, dziki tlum napieral na nas, zeby zrobic z nami selfie. Czuje jak krolpla za kropla splywaja grawitacyjnie pod koszula. Oczy sie kleja, tylek piecze, bo czerwony wczorajszym sloncem. Atmosfera w grupie w koncu sie wyrownala po trudnej dyskusji. Ale czasem dobrze jest wylozyc wszystko do wierzchu, obeirzec to, omowic, zeby wiedziec jak na koniec poskladac i popakowac z powrotem do plecakow, tak, zeby nikogo juz nie uwieralo. Nie ma co kisic ciezkich mysli w sobie.

18:41
Jest juz po zachodzie slonca, wrocilismy do naszego domku przy plazy. Mielismy wyjechac z rana, i o 12 oddac auto, a potem wynajac 3 skutery i pojezdzic po roznych plazach. Jak to bywa z planami, auto oddalismy po 14, wynajelismy 2 skutery (jechalismy po 3 osoby na jednym) i zatrzymala jeden z nich policja. Pojezdzilismy po pobliskich wioskach, zatrzymalismy sie na obiad, bylo smiesznie. Przede wszysykim atmosfera gestniejaca w ostatnim czasie sie po porannej szczerej rozmowie rozluznila.

Tankowanie:

22:25
Siedzimy w barze przy plazy, po sasiedzku jakas imprezownia zapewnia nam bity. Koledzy nasi nieskorzy do szurania noga po parkiecie wola siedziec tu, wiec tak siedzimy i rozmawiamy z wolna. Poszlam zbadac jak tam tlumy na parkiecie, ale ani jednej tanczacej osoby. Lepiej sie sprawdza tanczenie na plazy w tym przypadku. Po polnocy dopiero sie rozkreca podobno na dyskotece, ciekawe, czy to specyfika tego miejsca, czy wszystkich dyskotek w Indiach. No to chycniemy jutro. Na razie leniwie siedzimy, jemy, kto chce, ten pali szisze. Jest parno, sennie. 2 rozne rytmy slychac to z jednej, to z drugiej strony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz