czwartek, 3 września 2015

Dostałam rozkaz pisania codziennie, więc napiszę mdły komentarz, jak to zgłębiam statystykę.
Zatem:
Dziś z moim ulubionym profesorem Rogerio (a właściwie doktorem, ale tu się każdego mentora tytułuje jako profesor) dopracowywaliśmy raport o eukaliptusach. I jak to bywa, kiedy próbuję coś skończyć - wynajduję kolejne ścieżki do rozpoczęcia, więc końca raportu nie widać, a nowe analizy rodzą się w głowie. Jeszcze tylko to przykodzić... Wróciłam do domu jak zwykle z twardym planem drzemki i jak zwykle nie wyszło, bo znalazłam sobie inne zajęcia. Przegląd wykładów ze statystyki+opalanie (jeszcze tylko kilka dni cudownego słońca!), ćwiczenia (bo tym razem Mami nie powiesz, że znowu zmarniałam :P ), pranie, wyciskanie soku z wora pomarańczy za pińć złoty od chłopa, co na rondzie sprzedaje. Obiad nowa gospodynia spreparowała, toteż spożyłam (to już trzecia z kolei, od kiedy dziewczyny zwolniły naszą Ninię): nierozłączny ryż z fasolą i coś na kształt naleśników z mielonym mięsem. Generalnie mniam.
... Oczywiście wróciłam do statystyki. I tak do tej pory rozwiązuję. Wczoraj się zasiedziałam nad etrapezem do drugiej i się przypomniała sesja przed wyjazdem - kto by myślał o spaniu, kiedy matematyka taka piękna.

Żeby ten wpis był choć trochę wartościowy, zamieszczam przepis na brigadeiro:
1 opakowanie mleka skondensowanego
1 łyżka masła
2 łyżki kakao
Wrzucić do gara i na wolnym ogniu (albo i szybkim) mieszaj nieustannie, aż zgęstnieje trochę. Jakieś 2-3 minuty i powinno być gotowe. Nie pochylaj się nad naczyniem, aby nie rozrzedzać skapującą śliną. Przelej jeszcze na ciepło na talerz. Najlepsze na świeżo, ale jak wystygnie, to też wchodzi bez oporów. Tylko jest bardziej stężałe. Gdzieś plączą mi się zdjęcia, jak Bruna przygotowywała, może dorzucę.

Wracam do statystyki, dobranoc.


Leite condensado
 Manteiga
Cacao
Faces quinte, todo tempo mescolando

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz