Udało się! Po dłuuuugim powrocie (ponad 30 h w samolotach, poczekalniach, autobusach i pieszo), noclegu w Krk u nie do przecenienia Kamy (dzięki stara ;))
Zdjęcie w windzie zawsze spoko
i już na szczęście krótkim dystansie 170 km dotarłam... Do domu!
I najwygodniejszego łóżka na świecie
I Edmunda pilnującego domu
I wcale nie tak bardzo ususzonych kwiatków z systemem nawadniającym
Zbiornik
Wąż bardzo-profesjonalnie-doprowadzający
Kama! Jednak przeżyły! :D
... I całego bałaganu, który stworzyłam przy pakowaniu
Hihi ^^
(pozwolę sobie na nie zamieszczanie tych zdjęć, mogły by spowodować trwałe urazy w psychice)
Pozdrawiam serdecznie napotkanych dziś pod AGH kolibowiczów oraz resztę świata.
;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz