wtorek, 22 września 2015

Z Gdańska za Poznań przebijałyśmy się... Około 10 h. Długo, ale jak to na stopa bywa - ubawiłyśmy się. Na szczególną nagrodę i uwagę zasługuje starszy wesoły człowiek, który pomógł nam przebić się przez Toruń. "Patrzę, a tu jakieś kolorowe figury postawili [to my :D]. A tu machają ręką! Myślę se... Anomalia... Nie, jak to się nazywa? Juwenalia!" :D
Dostałyśmy też złotą radę, co zrobić, jakby ktoś "rzygał na czarno": pięciokrotnie przemielona mąka z grochu i mleko (zmieszać i wypić?).
...Morskich opowieści! :D
Różni kierowcy byli, wszyscy bardzo mili, każdy nietypowy - od małżeństw, po goniących karierę. Każdy wybrał swoją ścieżkę i stara się z nią zmierzyć. Jak to w życiu.
A teraz (22:13) czekamy na podwózkę z blablacara do Krakowa. Przed nami pół Polski do przejechania i pewnie z 5 h rozmów, żeby kierowca nie zasnął.

5:28 Kobylany
Nareszcie można iść spać. Dojechałyśmy. Miałyśmy znowu szczęście do podróży z kimś wyjątkowym. Jechałyśmy z Podróżnikiem przez duże "P", czyli człowiekiem, który na stopa zjechał Afrykę i Azję, a teraz jeździ po szkołach i poprawczakach, żeby powiedzieć młodym i gniewnym, że da się żyć pasją (jak sam stwierdził- utrzymuje się z tego, że podróżuje). Bardzo ciekawe rozmowy przez całą podróż, choć zapałki w oczach. No. Kto chce dowiedzieć się kim jest ów osobnik, zapraszam do spenetrowania internetów ->"Mariusz Kurc". Chwilka ze zdjęciami, czy też ciągiem słów jeszcze nikomu (przynajmniej w takim charakterze) nie zaszkodziła.
Wątek biogazu również się przewinął, a co!
Dobranocdzieńdobry.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz