wtorek, 1 września 2015

Szybki prysznic po dłuuuugim, nieco rozjechanym powrocie z Ouro Preto. Wyścig z czasem, autobusem i taksówką, negocjacje z przewożnikami, korki w Belo Horizonte i rozkłady jazdy nie do ogarnięcia, tak mniej więcej wyglądał powrót do domu - i tak od wczoraj jeszcze nie udalo mi się wrócić do domu, co najwyżej wypłukać z gotówki (pomogła w tym sprzedawczyni biletów).

Treść wyjazdu super, ale nie mam teraz niestety czasu na opisy i zdjęcia. Mam nadzieję, że jeszcze znajdę chwilę na dorzucenie czegoś lepszego niż żale o "imprezach" w Brazylii (impreza po portugalsku to firma, a tych zaliczyłyśmy wiele w trakcie powrotu z mniejszym lub większym powodzeniem).


Koło północy udało mi się doczłapać do domu (ostatnie 100 km autobusem zostało - nie zawaham się użyć tego słowa - POKONANE w jakieś 3 h. Bez korków, bez awarii. Objeżdżając każdą możliwą uliczkę w każdej napotkanej miejscowości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz