piątek, 25 października 2019

Hyderabad - piatek wieczor

Wczorajszy dzien byl na na tyle absorbujacy, ze w ciagu dnia nie zdazylam zrobic wpisu, a wieczorem nie mialysmy w pokoju dostepu do internetu i nie mialam jak zrobic wpisu. Mahesh, Ishwar i Rupesh, ktorzy ogarneli nam po kosztach nocleg w pieknym hotelu Metropolis (ąę, zlocenia na wejsciu, panorama na miasto i milion pstryczkow na scianach) pokazali nam pare miejsc objazdowo, koniec koncow zatrzymalismy sie, aby sprobowac "najlepszej herbaty w miescie!" (jej wyjatkowosc opiera sie prawdopodobnie na mleku skondensowanym), maly, niepozorny bar "Blue Sea" ze slodkosciami na rogu jednej z ulic. Bylysmy w kosciele (z okna widzimy jeszcze 2 inne). Hyderabad jest w duzej mierze muzulmanski, co podobno mozna poznac juz po nazwie miasta. Mahesh mial zaplacic dzisiaj za szkole corki (ma dwie male, slodkie jak wczesniej wypita herbata dziewczynki <3), wiec stalysmy jak zaczarowane i przygladalysmy sie w miedzyczasie jak wyglada hinduska lekcja WF-u dla dziewczynek. Biegajace slodziaki w mundurkach i dlugich, czarnych warkoczach.
Na 4 h przepadlismy w forcie Golconda - piekny, ogromny fort. Niestety dzis wszystko dzialo sie bez Sary - wolala odpoczac w pokoju i wydobrzec. 
Jak zwykle w takim miejscu bylysmy atrakcja turystyczna i ludzie prosili nas o wspolne zdjecie. Bylo smiesznie, ale pod koniec juz troche skapcanialam od wszystkich lekow i chcialam juz tylko wrocic do pokoju. Dluuugo jechalismy do hotelu, korki nie umywaja sie do tych w New Delhi, ale tez sa pokazne. Nasza uwage zwrocil maly znudzony chlopiec na tylniej szybie ktoregos z mijanych samochodow.
Przespalysmy sie troche, Mahesh z Rupeshem przyjechali po nas i rzucilysmy, ze moze bysmy sie wybrali na karaoke? Panowie nic nam nie mowiac, ze dzis karaoke nigdzie nie ma, zaczeli dzwonic po znajomych i jak sie pozniej okazalo - zorganizowali nam karaoke w jednym z hoteli. Jechalismy tam z 1.5 h przez rozswietlone miasto i juz sie mialam pytac, co to za klub na obrzezach, kiedy dotarlysmy do tryskajacego luksusem Novotelu. Oczywiscie grali tam znajomi Mahesha - dziewczyna, ktora wygrala krajowy konkurs karaoke i ma niedlugo jechac do Szwecji na kolejny etap.
Moze nam sie nie poprzewraca w glowach od tego dobrobytu :P
Wrocilysmy do siebie kolo 1:30.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz