środa, 30 października 2019

Mumbaj - sroda

Zaczne od tego, ze wtorku w tym tygodniu nie bylo. 

No dobra, byl. Ale flaki budzily mnie w odstepach 1-2 h, wiec bylam wypruta z energii. Mialysmy zwiedzac reszte Hampi z przewodnikiem z poprzedniego dnia, ale nasi znajomi odjechali i nagle sobie wywindowal cene do gory kilkukrotnie, uzasadnial to wynajmem auta, na ktore wcale sie nie umawialysmy, wiec po dlugim meczeniu wyjasnilysmy mu, ze dziekujemy za jego uslugi i pojechalysmy tuktukiem gdzie trzeba. O 18 wsiadlysmy w nocny autobus do Mumbaju, ktory okazal sie byc strzalem w 10, bo w autobusie byly normalne lozka z zaslonkami i jednoczesnie wygodnie lezalysmy i nie tracilysmy 13 h na jazde w dzien. Niestety musialam zatrzymywac autobus w randomowych miejscach - kierowca juz nie dyskutowal widzac toczaca sie walke dobra ze zlem, moich wnetrznosci z hinduska kuchnia.

Na przystanku koncowym stala masa tuk tukow i pewien upierdliwy, siwy taksowkarz z farbowana na pomaranczowo broda nie chcial sie od nas odczepic, zagladal przez ramie co sprawdzamy na telefonie. Zamowilysmy ubera i za polowe ceny proponowanej przez naszego pomaranczowego gentelmana dojechalysmy do hotelu. Wilgoc, wszedzie wilgoc i duchota. Ale miasto piekne. 
Oceniam Mumbaj jako najlepiej zorganizowane miasto Indii jakie do tej pory widzialam. Auta zatrzymuja sie przed pasami. Te pasy w ogole sa. Sa tez swiatla i w przeciwienstwie do Delhi kierowcy je respektuja. Da sie odczuc, ze miasto dba o estetyke (stare budynki nie wygladaja obskurnie dzieki roslinom i ozdobnym kratom w oknach) oraz nowe budownictwo. Kultura jazdy jest duzo wyzsza, klaksony sa uzywane duzo rzadziej, a pieszy nie musi przebiegac w panice miedzy jadacymi autami. Miasto jest tez duzo bardziej zielone - wszedzie sa drzewa, nawet na mniejszych ulicach miedzy budynkami wyrastaja z chodnikow, klaniajac sie sasiadom i samochodom. Rozlozyste zielone parasole, chropowate pluca Mumbaju. To miasto mozesz smialo poklepac po plecach i nie bac sie, ze wyrzuci ci flegme na buta. Istotne kwestie dla mieszkancow zamieszczane sa na murach w mniej lub bardziej humorystyczny sposob.
I jeszcze jedna, chyba najwazniejsza roznica - w koncu spotykam...

Koty!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz