niedziela, 7 sierpnia 2016

premiere dimanche

Dziś master degree z prasowania i cierpliwości do dzieci. No prawie. Po południu zaczęło mnie nosić. Dom wielki, ale czułam się jak kot w pustym mieszkaniu - ciężko mi wtedy ze sobą wytrzymać. Żeby nie przenosić tego na innych, muszę po prostu wypruć z domu na możliwie neutralny grunt i ochłonąć. Udało się, ufff. Zatrudnicielka rozrysowała mi mapkę do centrum na ewentualną mszę. Mszy nie było, ale cisza, żeby zrozumieć własne myśłi - owszem. Po drodze spotkałam biologiczną oczyszczalnię ścieków (!!! Mon amour :D), to mam cel następnego spaceru. Do tego sporo miejsca do biegania. A! I jeszcze jedna wspaniałość tego wieczoru - 15 km ode mnie pracuje Aśka, moja ziomka ze studiów! Nie omieszkam Cię dopaść! Stopem, stopą, albo sankami, spodziewaj się mnie ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz