wtorek, 9 sierpnia 2016

wtorek

Łał! Jestem w łóżku przed 22. Ostatni raz tak wcześnie zgarnęłam się do spania... Nie pamiętam. Cudowna manipulacja słowna i dzieci odkleiły się od wieczornego oglądania bajek. A może to po prostu kwestia wyczerpującego dnia? Wolę pierwszą wersję o własnej sile perswazji ;)
Dziś był zjazd ziomków. Wspólny obiad w ogrodzie, więc trochę więcej noszenia, sprzątania itd., ale bardzo sympatycznie. Mistrz świata też potrafi i chce pomagać ze wszystkimi, nie było dziwnych podziałów na kasty i takie tam (co zdarza się niestety często u nowobogackich), więc wszyscy zadowoleni. No, może poza momentami, kiedy jedno dziecko zabrało coś drugiemu, niechcący uderzyło i któreś ryczało... Ale to się przewija każdego dnia, więc wpisuję to w stały szablon. W miarę poznawania dzieciaków, uczę się jak na takie sytuacje reagować.
Najstarszy syn, który jest bardzo społeczny, chciał zagrać z nianią w tenis (kort stoi za domem, więc można pykać codziennie), więc te parę treningów u Pana Gąsiorka na coś się przydało. W międzyczasie pranie, prasowanie, odkurzanie, mycie podłóg, łapanie pająków. W wolnym czasie basen i czytanie notatek na wrzesień. I siłka! Nie ogarnęłam jeszcze do czego służą wszystkie sprzęty, ale mam na to 3 tygodnie. Z racji, że była piątka dzieciaków w domu, zapożyczyłam z kursu dla animatorów zabawę z rysowaniem: dziecko z zamkniętymi oczami rysuje jakiś element, który jest w domu, a reszta zgaduje, co to. Wyszło na to, że najbardziej wciągnęli się w nią... Dorośli :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz